FILIŻANKA MELISY Z REDBULEM

Boże Narodzenie, to Święta rodzinne. Mamy być dla Bliskich i z Bliskimi. Mamy postarać
się, by naszą miłość było wyraźnie widać. Co o miłości, Bożym Narodzeniu i rodzinie
mają nam do powiedzenia ludzie, którzy - przynajmniej na pierwszy rzut oka - są
rodzinami na wzór Świętej Rodziny, którą czcimy w niedzielę po Bożym Narodzeniu?
Zapytaliśmy o to rodziny Agnieszki i Andrzeja oraz Kasi i Tomka - naszych parafian.
A. i A.: Jesteśmy bardzo zwyczajną rodziną i na pewno daleko nam do świętej.
Ale bardzo mocno widać, że się stracie żyć tak, jakbyście wychowywali małego Jezusa… Wzrastaliście i jesteście w katolickich wspólnotach. Co to daje w życiu?
Macie przecież teraz wiele pracy i tysiące codziennych obowiązków?
K. i T.: Daje nam siłę i wiarę w przezwyciężenie własnej słabości. I jak już jest tak strasznie
ciężko, że albo trzeba czymś rzucić albo łzy same napływają do oczu i nie widać żadnej
drogi dalej, to wzdychamy do nieba: „Boże, daj mi siły, bo ja tego po ludzku nie udźwignę.”
A. i A.: Pomaga w tym, aby w codziennych obowiązkach nie zgubić tego, co najważniejsze.
Bóg tak porządkuje nam czas, że prawie codziennie po pracy siadamy razem z mężem
przy kawie i rozmawiamy o tym, co nas spotkało w ciągu dnia. Wieczorem staramy się
dla każdego dziecka znaleźć trochę czasu na rozmowę, zagranie w grę lub poczytanie bajki.
Jesteście jakoby szaleni. Dwoje dzieci, to - wielu tak uważa - już bardzo duża rodzina
i siedem razy więcej pracy i obowiązków w życiu, a w Waszych rodzinach tych Bożych
Skarbów jest… K. i T.: …u nas troje. A. i A.: …u nas czworo.
Jak to jest, że niektóre małżeństwa - wydaje się - boją się dzieci, a Wy macie tak piękne,
Boże i liczne rodziny? K. i T.: Dzieci są darem od Boga i są najlepszym darem, jaki mógł nas spotkać. A rodzeństwo ubogaca otwieranie się na świat przez przebywanie w różnorodnym środowisku. Dzięki temu, że jest nas 5, przestaliśmy używać słowa „muszę” - muszę wstać, muszę zrobić, muszę ubrać, ugotować, uprać..., bo „chcemy” - chcemy się trudzić, chcemy dawać, chcemy ...być, po prostu chcemy...
A. i A.: Uważamy, że dla wielu małżeństw mieć jedno, czy dwoje dzieci, jest po prostu wygodnie. My sami też myśleliśmy raczej o dwójce lub trójce dzieci, ale jak widać Pan Bóg zaplanował inaczej. :-)
Jaka jest tajemnica, by każdy w Waszym domu podczas przygotowań do Świąt czuł się
potrzebny i szczęśliwy? K. iT.: Trzeba być całą rodziną w przygotowaniach.
Potrzebny jest dobry plan ustalony razem z podziałem obowiązków na wszystkich. U nas
w domu przed jakimś trudnym dniem Mama zbierała nas wszystkie, klękałyśmy i Mama
mówiła tak: „Panie Boże, daj nam jutro dużo siły i dużo spokoju, kieruj naszym postępowaniem.” My teraz robimy tak samo i następnego dnia dostajemy w pakiecie tak jakby filiżankę melisy z redbulem.
A. i A.: W zależności od wieku, dzielimy obowiązki między dzieci. Niektóre są dla nich przyjemne, ale są też takie, które wykonują niechętnie. Ale nie szalejemy z generalnymi porządkami. Zdarza się, że robimy je dopiero miedzy Świętami, a Nowym Rokiem.
Co, Dzieci, jest Waszym ulubionym obowiązkiem przed Świętami?
Gosia: Pieczenie pierniczków. Hania: Mycie, mycie, mycie. Władek (wiek: 2 miesiące): Zachować spokój ponad wszelką możliwość. ;-)
Emilka: Najbardziej lubię piec i ozdabiać ciasteczka. Ubieramy nimi choinkę, a między gałązkami chowamy słodycze po to, by po kilku dniach je odnaleźć i zjeść. Marcel: Najprzyjemniejsze jest ubieranie choinki.
Jak trzeba, to naprawiam światełka. Antoś: Lubię robić łańcuchy z papieru i zabawki na
choinkę. Mela: Najbardziej lubię jeść cukierki. I lizaki. I ciasteczka. Takie z choinki.
Jak zdobywa się zaufanie do dzieci, że sobie poradzą i nie zrobią sobie krzywdy, gdy np.
coś muszą zrobić same? K. i T.: Dawanie im szansy, żeby coś zrobiły z nami. Wiadomo, że bez dzieci zrobimy szybciej i bez zbędnego bałaganu, ale bez tego nigdy się nie nauczą. „Chcemy”, żeby przy nas pierwszy raz się oparzyły, żeby przy nas pierwszy raz się skaleczyły...
A. i A.: Od najmłodszych lat wdrażamy dzieci do domowych obowiązków. Nawet najmłodsza
(czteroletnia) Mela pomaga w przygotowywaniu posiłków,czy rozpakowaniu zmywarki. Bardzo
chcemy, by nasze dzieci były bardzo samodzielne. Często Święta umykają ludziom przy stole
i przed telewizorem. Wiadomo, wieczerza wigilijna będzie piękna. Ale co będziecie robić w
dzień Bożego Narodzenia i w św. Szczepana? K. i T.: Nasze rodziny są w dwóch różnych
miastach, więc jeździmy. Śpiewamy dużo kolęd i oglądamy szopki i - jeszcze raz - śpiewamy
kolędy. A. i A.: Coś o tym wiemy. Przez wiele lat jeździliśmy do rodziny i nasze Święta tak właśnie wyglądały: za stołem i przed telewizorem, cały czas w gościach. Gdy po kolejnych takich Świętach sfrustrowani wróciliśmy do swojego domu, podjęliśmy decyzję, że ten piękny czas chcemy spędzać inaczej. Jak jest teraz? Przede wszystkim, tak jak my chcemy: słuchamy kolęd, nadrabiamy zaległości w czytaniu, totalnie odpoczywamy, gramy z dziećmi w gry, jemy
wspólnie przygotowane potrawy - prawie takie jak u mamy - ciesząc się, że coraz smaczniej nam wychodzą. Spotykamy się z zaprzyjaźnionymi rodzinami na wspólnym kolędowaniu, a czasem na oglądaniu dobrego filmu. Rodzinę raczej odwiedzamy w ferie zimowe.
Co byście powiedzieli na Święta młodym ludziom, którzy chcą żyć jako single lub
bardzo ociągają się z przyjęciem sakramentu małżeństwa, choć żyją wiele lat razem i mają
już dzieci? K. i T.: Sakrament małżeństwa daje pakiet łask. Jest po prostu łatwiej, bo Ten Największy jest z nami.
A. i A.: Z Panem Bogiem wszystko jest prostsze. Dziękujemy za rozmowę i za to, że pokazujecie całej naszej parafii, że rodzina może być Bogiem silna.

opr.